piątek, 25 grudnia 2009

To sie nazywa wielki powrot ;)

Drodzy czytelnicy! Witam Was po dluzszej nieobecnosci! Mialam male problemy z dostepem do internetu, ale juz wszystko jest, ok. wiec postaram sie Wam to jakos wynagrodzic ;) Skad sie wziely te problemy? Angelika - dziecko XXI wieku, otoczone elektronika - nie wiem jakim cudem to zrobilam, ale musze byc genialna skoro zamienilam Windowsa XP na windowsa '98. Wlaczylam komputer i bylo ok, wylaczylam komputer i bylo ok. Wlaczylam go ponownie i juz wcale tak ,,ok"nie bylo, bo wyskoczyl mi Windows '98 - chcecie zmienic oprogramowanie? - Dzwoncie smialo! :)

Kochani! Nadszedl ten czas... Boze Narodzenie. Z tejze okazji, zycze Wam wszystkim zdrowych, pogodnych Swiat, spelnienia wszystkich marzen. Zycia wypelnionego tylko radosnymi chwilami i cydownymi wspomnieniami. Pomyslnosci, cierpliwosci, powodzenia w zyciu prywatnym i zawodowym. Dni rozpoczetych i zakonczonych doskonalym humorem. Przyjaciol, kolegow, znajomych - bez nich zycie traci wiecej niz polowe uroku. Sukcesow - zycie sklada sie z tysiecy malutkich sukcesikow, ktore lacznie daja jeden wieli sukces - bycia w pelni szczesliwym. I najwazniejsze czego moge Wam zyczyc - miejcie marzenia! Bo... warto marzyc i spelniac swoje marzenia..

Teraz robimy przewrot o 180 stopni i wracamy do zycia zakreconej panny A. Minely juz cztery miesiace od wyjazdu.. Czas leci nieublaganie - nim sie obejrze a znow wsiade w samochod z pelnymi walizkami, pojade na lotnisko i po raz kolejny powiem :,,Zegnajcie" - tym razem na zawsze. Tesknie za Polska - ale wiem, do Polski wroce lada chwila, znow wszystko wroci do normy, a wtedy zatesknie za Brazylia. Dla niektorych cztery miesiace to nic - dla mnie to szmat czasu. Teraz mam podzielone serduszko na dwie polowy - polska i brazylijska. I chocby nie wiem co sie stalo, nigdy nie zapomne tego wyjazdu. Nigdy...

Jestem juz po pierwszej zmianie rodziny. Teraz mieszkam z Veronica i Gabriela - Veronica to moja nova mama a Gabi to jej siostrzenica. Vê - z pozoru opanowa Pani doktor, nie majaca czasu na nic - no wlasnie, z pozoru. To jest przecudowna kobieta. Serce na dloni...  Gabi- 23 letnia psychopatka ;) Dzieli nas mniejsza roznica wieku niz ze wczesniejszym rodzenstwem, dzieki tem mam z nia o wiele lepszy kontakt :)

Drodzy uczniowsie! Jak juz sie domysliliscie, Zlosnica to moje drugie imie, wiec niestety jestem zmuszona do wygloszenia radosnej nowiny ;) Podczas kiedy Wy mozolnie wstajecie z lozka by za godzine pojawic sie w szkole, ja siedze nad basenem i pije lemoniade. Powod?? WAKACJE!

26 grudnia ide na wiejska potancowe - brazylijskie weselicho sie szykuje! Zobaczymy jak to u nich wyglada... :D obiecuje, ze bede opisywac na bierzaco :P

Skoro znow wrocilismy do okresu swiatecznego, przyznam szczerze - jestem wyjatkowo zawiedziona tegorocznymi swietami. Co to za swita gdzie laski chodza w spodenkach wygladajacych jak wyciete figi damskie, faceci swica miesniami piwnymi, nie ma zapachu godowanych polskich potraw, nie ma mrozu na ktory zazwyczaj narzekam i najwazniejsze czego mi brakuje - rodzina. Z nia nawet swieta w Afryce bylyby udane.. Ja rozumiem - ludzie maja swoje tradycje narodowe, ale swieta w wykonaniu brazylijczykow to jest szok - wyobrazacie sobie ze w dniu Wigilii wyladowalam na dyskotece z siostra i paczka znajomych? No co jak co, ale kurcze mole! No w zyciu bym takiej szopki w Polsce nie odstawila - a ze wszyscy szli sie bawic, to mialam sama ze starszymi zostac? Imprezka byla przednia - co prawda to prawda - ale... to dzien Wigilii. ahhh szkoda slow, moze jutro bedzie lepiej :)

Ogolnie to bede konczyc, bo na oczy juz nie widze, za 6 godzin mam wygladac jak czlowiek - a wygladam jak czlowiek po ciezkich przejsciach - jest 6 rano, nie spalam dwa dni wiec jestem wyjatkowo piekna ;)

Wysylam moc usciskow. Znow sie powtorze...Warto spelniac swoje marzenia! Powtarzam sobie to zdanie kazdego dnia i wiecie ze mi sie jakos tak fajnie robi? Sam sprobuj! Wstan rano. Upij sie pieknem, ktore Cie otacza.. Wez gleboki wdech i przypomnij sobie to zdanie - usmiech sam pojawi Ci sie na twarzy - wiem po sobie :)


Até mais! Beijos amigos!

wtorek, 13 października 2009

W sobote bylam we Fransisco Beltrão. Miasta co prawda nie poznalam, bo nie pojechalam tam zwiedzac ( a szkoda) tylko na spotkanie z innymi studentami. Bylo ono nieobowiazkowe, ale dla mnie nawet jak jest wyraznie napisane OBECNOSC NIEOBOWIAZKOWA to dla mnie jest to OBECNOSC OBOWIAZKOWA :) Bo zawsze poznaje nowych ludzi i w dodatku szkole ang i port, wiec trzy korzysci w jednym :) Poznalam nowych ludzi, ale jak zwykle nikogo z Polônii :(:( Jeszce nie stracilam nadziejii, bo w Foz Do Iguaçu maja byc OBOWIAZKOWO wszyscy wymiency Dystryktu 4640, wiec moze.. jakis Polonês ou Polonêsa sie tarfi. Trzymajcie kciuki :) Bo zawsze milej pogadac z kims z ,,jednego domu"... :)
W czwartek jedziemy do Foz Do Iguaçu!! Me Deus, usiedziec na tylku ze szczescia nie moge! Ahhh

Kiedys, jak dostalam obraz Boba Marley-a powiedzialam Mikolajowej i Mikolajowi ze bede ich po stopach calowac.. To ciekawe co zrobie jak wroce z Brazylii...
To jest niesamowite (nie moge ogarnac tego tematu) jak wiele ludzie robia, dla innch ludzi. Mowa o mnie i rodzicach. Wszyscy dobrze wiemy w jakiej sytuacji sie znalazlam i dlaczego wyladowalam tak daleko (pewnie za kare za nie sprzatanie w pokoju :D) To naprawde jest dla mnie niezrozumiale, jak mozna zrobic tyle dla ,,obcej" osoby.
Magdalena i Witek: dziekuje!

wtorek, 6 października 2009

Wake Board - sport dla wytrwalych

Tsaaa. Naogladalam sie ,,Slonecznego Patrolu", ,,Zycia na fali" i innego badziewia o wake boardzie, surfingu, nartach wodnych i tego typu hardkorowych sportow mokroubraniowych i myslalam ze to wszystko jest banalnie proste. W filmach to wyglada tak:
-,,Super sport! Moge sprobowac?"
-,,Jasne robilas to juz kiedys?"
-,,Nie. Nie mam o tym zielonego pojecia"
-,,Spoko wytlumacze Ci o co w tym chodzi!"
-,,O! To bardzo milo z Twojej strony"
(Teraz ona tlumaczy jej, jak ma zalozyc deske itp)
-,,Ok, to powodzenia!"
-,,Dziekuje, ale troszke sie boje.."
-,,Dasz rade, to nie takie trudne"
I zobaczcie, ze w wiekszosci przypadkow, jest tak, ze dziewczyna, ktora nigdy nie plywala na desce, po jakis trezch wpadkach do wody jest mistrzem!
SCIEMA!
Probowalam! Staralam sie! Po dziesieciu probach (plus minus oczywiscie) stwierdzilam, ze:
a) Bog jest niesparwiedliwy, bo wszyscy moga, a ja nie
b) Nie nawidze wody, juz nigdy sie nie zanurze
c) nie lubie wszystkich ktorzy potrafia sie utzrymac na powierzchni wody
d) obrazam sie na caly swiat, az do odwolania!


3 minuty pozniej stwierdzilam, ze wszystkie wczesniejsze postanowienia poszly w las, bo:
a) wszyscy moga, bo oni nie robia tego pierwszy raz
b) kocham wode i bede sie kapac :D
c) lubie wszystkich, ktorzy potrafia utrzymac sie na powierzchni wody, to moi IDOLE!
d) juz odwoluje! :)

Moze nastepnym razem bedzie lepiej. Allan i Ellen powiedzieli mi, ze jak robili to pierwszy raz, to tez nie mogli sie utrzymac.
Ale mimo ani jednej zaliczonej proby, podobalo mi sie bardzo, chce jeeeeeeeszcze! :)

Teraz cos dla polskich uczniow, :P 
poniedzialek - szkola 7:30 - 11:50 (czyli normalnie)
wtorek - free
sroda - szkola 10:15 - 11:50
czwartek - free
piatek- szkola 10:15 - 11:50
Moja klasa pisze jakies testy, alá Test Gimnazjalny, wiec po co mam chodzic i spac w w szkole, jak moge pospac w domciu?  Nonsens KOCHAM BRAZYLISKA SZKOLE! :)

pozdrowionka, tchau :*:*

poniedziałek, 5 października 2009

Gid's 2009!

Gincana Interactiana Distrital
W dniach 25-27 wrzesnia, w Toledo odbyl sie IV zjazd Interact Club-ow Distrito 4640, na ktorym zjawili sie tez inni Exchange Student's.  Spotkanie bylo  nieobowiazkowe, wiec nie wszycy sie stawili. Spotkanie na ktorym musza byc wszyscy wymiency odbedzie sie w dniach 15-18 pazdziernika w Foz Do Iguaçu!
Taaaak! Poznalam kolejna mase ciekawych ludzi, z ktorymi caly czas utrzymuje kontakt internetowy, rozmawiamy niemal codziennie! (W tym momencie OGROMNE podziekowaniadla czlowieka, ktory wymyslil translator w googlach! xD. Chwala Ci za to!)Poznalam Luiz-a i Sare, ktorzy w zeszlym roku byli na wymianie w Polsce, w Krakowie. Matko, jak ja sie darlam ze szczescia, ze moge sobie pobrzdyngolic po polsku, bo jeszce ze trzy miesiace i zapomne jak sie mowi: WYINDYWIDUALIZOWALISMY SIE :P. Najlepszy byl chlopak z Brazyli - Felipe- ktory w zeszlym roku byl na wymianie w Meksyku na wymianie. Jak go poznalam i mu powiedzialam, ze jestem z Polskito on zaspiewal mi... Feel (cos tam, ja tego nie wiem, on wiedzial) sluchajajaja ::D Dostalam histerycznego ataku smiechu. MISTRZOSTWO! No i o tym, ze poczestowal mnie smiertelna dawka polskich bluznierstw juz nie wspomne. Oczywiscie spytalam go, kto go tego wszystkiego nauczyl, a on z oburzeniem: ,,No chyba bylem na wymianie w Meksyku.." a ja na to: ,,Tak wiem, ale watpie, by w Meksyku Feela sluchali.." ,,Sluchalismy muzyki z innymi wymiencami, to mnie nauczyli :D"
Teraz gadam nawet po chinsku1 (Wtrace tylko, ze dla Brazylijczykow j. polski to jeden z dialektow chinskiego ;P)  Na gid's poznalam dziewczyne, z Tajwanu (imienia to Wam nawet za spotkanie z Bobem Marleyem nie powtorze) Nauczyla mnie mowic po chinsku: czesc, kocham Cie, czesc na dowidzenia i ...idz sobie w hardcorowym wydaniu :)
Wszystko bylo glancy, ale ale LOL! Gdzie Polacy?? To bylo smutne, bo Dana i Teré poznaly mase Niemcow i Meksykanczykow, a z Polski tylko ja... W Toledo zorganizowali nam alá maskarade. Aaaaale party! Na 10 chlopcow 9 przebralo sie za panie...:) Uwaga: Przygotowanie stroju ,,pani lekkich obyczajow" - 2 godziny, wykonanie perfekcyjnego makijazu - 20 reali, peruka ok 70 reali. Ich mina, kiedy Prezydent Gid's-u powiedzial, ze w tych strojach za pol godziny jedziemy do Clubu w centrum Toledo - BEZCENNE!
JEZYK: Rozumiem wszystko, pod warunkiem, ze mowia bardzo wolno, a nie tak jak ja po polsku ( w koncu gadula, nie??) Mowie duzo, bardzo duzo. Narazie to jest tak: Kali zjadlam, Kali wyszlismy do podworka..ale mowie!
SZKOLA: Czapki z glow prosze! Napislam pierszy test! :P Wiem ze na bank jedynka, bo rozumialam tylko polowe z uzytego slownictwa, no ale Panie i Panowie! I tak jestem z siebie dumna, nawet jesli to jedynka :)


Pozdrowienia z zawirusowanej bakteriami grypa Brazylii (zartuje, czuje sie juz swietnie, kaszel tylko mam :)

PS. teraz bardzo wazna informacja!  Nie wiem czemu, nie moge dodawac zdjec na bloga. Za kazdym razem jak probuje to zrobic, wiesza mi sie komputer i konczy sie moja Foto - Festa. :(
Ale jak na babe przystalo, trzy krople oleju w glowie mam, wiec wymyslilam, ze zaloze konto na nk. Wszystkie zaproszenia beda przyjmowane, bo chce, zeby kazdy mogl miec dostep do zdjec.
Przygoda w Brazylii Youth Exchange 2009 - 2010 
a tutaj link:
http://nasza-klasa.pl/profile/28779025

Tchau :*

piątek, 2 października 2009

Teraz kilka slow o zeszlo tygodniowej wycieczce. :)

Maringá byla nasza :D
2ºA i 2ºB dala sie we znaki, najbardziej kierowcy. Trzy godziny spiewania, tanczenia i innych niezrozumilach dla mnie rzeczy. Od poczatku. :)

22.09.2009 godz. 23:30 ,,Angelika powiinas sie polozyc, jutro wstajesz bardzo wczesnie." - ,,Allan nie jestem dzieckiem, wiem o tym :)" - ,,Moge sie zalozyc, ze nie pojedziesz na wycieczke, bo zaspisz" - ,,Zobaczymy"
23.09.2009 godz 00:30 ,,Ide wziac prysznic" - ,,Teraz to juz wiem, ze na pewno nie pojedziesz"
23.09.2009 godz 01:20 ,,Dobranoc" - ,,Ty juz sie moze lepiej nie kladz, bo nie wstaniesz" - ,,Wstane, wstane. Mam nastawiony budzik na 3:50" (Wyjzad byl o 5:00)
23.09.2009 godz 03:50 trurtrutrutrutru. Angelika co zrobila?? Wylaczyla budzik, norma.
23.09.2009 godz 4:45 puka mama i pyta: ,,Jestes juz prawie gotowa?" ,,Tak, tak" - w trybie expresowym mylam zeby i czesalam wlosy (siano znaczy sie) jednoczesnie, no bo jak mama zapukala to ja jeszce spalam...
ZDAZYLAM! Kurcze, glupi to ma szczescie, nie? :P
5:00 No, to jedziemy.

Swietnie! Myslalam, ze jak wyjezdzamy tak wczesnie, to ludzie beda zaspani i jeszce sie zdrzemne troszke. Ale sie wyspalam w tym autokarze! Spiewy tance, krzyki, okrzyki.. Meu Deus!
Kolo 10 dojechlismy. Nie pamietam. Oczywiscie jak zwykle Super Angelika zalozyla gruby mundur, a nie zwiewna koszulke (no jak wstalam to bylo zimno - probuje sie usprawiedliwic, ale chyba cinko mi idzie :P)
12:00 stracilam 13 kg na wadze bo tak sie spocilam, lepiej jak w saunie, bo za darmo i jeszce pozwiedzac moglismy!
 I tak mija sobie czas na zwiedzaniu. Bylismy Cesumar - universidade! Woow super. Tego sie nie da opisac, to trzeba zobaczyc! Genialnie tam jest! Widzialam trupa (sztucznego oczywiscie, ale wygladal jak prawdziwy), plody w sloiczkach jakies szkielety. PRAWDZIWE czaski i kosci ludzkie! :) Zwiedzilismy tez pewnien Catedral Basílica Menor de Nossa Senhora da Glória Trzynascie pieter! Weszlam na sama gore - WINER!! :D Ciekawa architektura no i niezapomniane przezycie!
Pozniej shooping. To bylo geniazle. Wszystko cacy, ale cholera jasna! Moze Ci ludzie w tych sklepach beda zwracali uwage, ze jestem 100% Polka, nie uczylam sie wczesniej portugalskiego i kiedy prosze: Mow wolniej, niechmowia wolniej1 Po raz kolejny nie wytrzymalam cisnienia. Idziemy cala grupa, a ja w pewnym momencie rozplakalm sie na srodku centrum handlowego, rozmazalam sie i skonczylam swoja dobra zabawe. Na niecale 5 minut, bo pozniej moje baaardzo dobre kolezanki zaczyly mi tlumaczyc, opowiadac jakies smieszne historie itp.
Powrot do domu. Takie rzeczy to sie w Polsce nie dzieja1 Kierowca puscil bardzo glosna muzyke i wszyscy tancowali, nie do wiary! Bylam na kilku wycieczkach w Polsce, owszem klaskalismy, spiewalismy itp! Ale na milosc boska, tanczyc?? Oczywiscie mi to nie przeszkadzalo, ale nie ukrywam - zdziwilo mnie to na maxa. Jak wrocilam do domu, usnelam przy stole. Padlam na lozko i nie mialam sily sie ruszyc. Dzien pozniej nie poszlam do szkoly, ale mysle ze nic sie nie stalo, bo masa ludzi nie przyszla. (W koncu wrocilismy o po 1:00 w nocy!)
Mimo akcji w CH wycieczke uwazam za niesamowicie udana! Oby takich wiecej!

Jutro zamieszce dla Was opowiesc o Gid's 2009! Tego nie da sie opisac (tak wiem, jestem monotematyczna i w kolko powtarzam: tego nie da sie opisac, tego nie da sie opisac! Mam nadzieje, ze wiecie dlaczego.. BO TEGO NIE DA SIE OPISAC! Wszystko co tu sie dzieje jest cudowne i wspaniale, nawet ja rycze bo tesknie! Bo w koncu to przygoda zycia, nie ma czasu na narzekanie jak mi zle i nie dobrze, bo czas za szybko leci, a rok uplynie w mgnieniu oka!

TAK WIEC POZDRAWIAM SERDECZNIE.

P.s. Sluchajcie! No jak Boga kocham, jestem w niby jednym z najcieplejszych miejsc na ziemi i
a) temperatura spadla do 14º
b) normalnie sie rozchorowalam. No to tzr byc pechowcem, wszycy zdrowi, tylko ja po domu zasuwam z rolka papieru pod pacha i opakowaniem chusteczek... Nie zapominajmy o lekach ktore biore co godzine. (Jakies tam tabletki do ssania :P) No i antybiotuk, ale o tym moze nie bede opowiadala. :P

wtorek, 22 września 2009

Robi sie nas jak mrowkow... :P




Tak! Mam nowe kolezanki z wymiany w mojej szkole! Dana (16l) Alemanha (Niemcy) i Teresa (16l) México (Meksyk). Super, juz nie jestem sama :P

Wspominalam juz o Marco? To chlopak (a raczej facet), ktory tutaj w Brazylii uczy narodowych tancow polskich. Ale niespodzianka, co? Chce zebym uczyla go polskiego, no i jeszce kilka osob razem mam ich 7 juz :) Lekcje startuja w piatek o 14, u mnie w domu, ale jesli zbiore 10 to bede to robila w szkole :)
Tak a propos jezyka polskiego. Nie pamietam, mowilam Wam o Willianie? To chlopak, ktory byl w Polsce na wymianie. Wcale nie trzeba byc wybitnie uzdolnionym, by nauczyc sie gadac po polsku ;)
Musze powiedziec, ze Willian bardzo ladnie posluguje sie naszym ojczystym jezykiem, ma klopoty z gramatyka, ale to normalne, ze przez rok nikt nie nauczy sie swietnie jezyka polskiego. Innego, moze i owszem ale na bank nie polskiego. Não é possível...

Pierwsza prawdziwa festa brazylijska juz za mna! Ja cie krece! Uczyc sie samby w Polsce super sprawa , ale uczyc sie funku i samby od Brazylijczykow, to jest cos! Nigdy nie zapomne tej imprezki, bylo swietnie. ,,Tchutchuca treme bum bum, treme, treme, treme :P "

Brzdek, brzdeeeeeek. Tchau Angelika! -Mama poszla do kuchni i zamknela drzwi- (ok. 5 minut pozniej), Tata zamknal drzwi od salonu. No, to chyba jest najlepsze potwierdzenie na to, ze dopiero zaczynam grac na gitarze :p Moja kolezanka Yasmin (juz Wam o niej mowilam) i Ligie ucza mnie grac na gitarze. Zawsze jest przy tym kupa smiechu, szcegolnie jak zaczynamy spiewac, bo ja sie wtedy tak wczuwam w ten portugalski, tak przekrecam slowa, ze Boze slyszysz i nie grzmisz! :P

Jutro jade na wycieczke do mista zwanego: Maringá. Podobno jest to bardzo duze miasto. Najgorsze co moglo mnie tu spotkac, to pobudka o 3:45 no chyba ktos sie wyspal za wszystkie czasy, ze taka pore sobie wymyslil :P (Serdeczne podziekowania dla ,,tegoktosia")

Kilka slow organizacyjnych :) W piatek jedziemy na pierwszy weekend orientacyjny z wymiencami z mojego Dytryktu. Allle czaaaad! Wreszcie :) Juz sie balam, ze ludzie zaspali i zapomnieli o nas :)

Zdjecia:
1. Grupa taneczna Marco :)
2. Fexta da Nayara (imprezka urodzinowa, wlasnie tam tanczylam funk i sambe :))
3. A to dowod na pogrywanie na nerwach... i nie tylko :)


Trzymajcie sie cieplo, wszycy. Buziaki dla Was!!! :)

A tak w ogole to jeszce wtrace dwie rzeczy: po pierwsze to ja wcale nie jestem w Brazylii, tylko w Niemczech. Dowody zaobaczycie juz w piatek.
Po drugie, wczoraj znow byla burza. Ja chce do Afryyyyki! :)

środa, 9 września 2009

Burza, niech to wszystko szlag!

( tekst piosenki ,,Burza" Perly i Lotry)

Jak Siostry kocham, mam 17 lat, a juz przeszlam 4 zawaly serca, 15 omdlen i nerwice. Wszystkiego nabawilam sie w ciagu jednej nocy.
23:00 Ide pod prysznic
23:30 Ide napic sie wody
23:35 Uchylam okno u siebie w pokoju, ale po chwili je zamykam, bo pada.
23:50 Rozpadalo sie na amen.
24:00 Klade sie, zapalam lampke nocna i probuje usnac, bo o 6:30 musze wstac.
24:15 Zaczelo sie! BURZA! (Ci, co mnie znaja, wiedza jak ja kocham burze, wiedza, ze absolutnie
sie nie boje:))
24:30 Grzmot za grzmotem,, blyska sie jak flesh w aparacie, i wieje niemilosiernie, ale ja sie nie
boje, a w zyciu!
24:31 Boje sie. Boje sie jak cholera, ale jestem twarda. Przezywam pierwszy zawal serca (przed-
tem, oczywiscie kilka razy omdlalam). Zapalam duze switatlo.
1:00 Trzese sie jak liscie na wietrze, ale jestem twarda. Taka twarda, ze otwieram drzwi na
osciez od mojego pokoju, na wszelki wypadek, jabym zaczela krzyczec, zeby Allan i Ellen
mnie uslyszeli.
1:15 Przezywam drugi zawal serca. Porzadny grzmot, a przy tym wszystkim gasnie swiatlo!
Wyobrazacie to sobie?? Jest burza na maxa, a ja nie mam swiatla!
1:20 Probuje usnac. Na Boga! Za 5 godzin musze wstac do szkoly, a ja nawet oka nie zmrozylam!
czas nieokreslony: Usnelam, ale jak mnie za chwilke grzmot nie obudzil, przezylam trzeci zawal.

Pozniej juz nie moglam usnac, bo kiedy tylko przysypialam, byl ogromny huk i na tym konczylo sie moje spanie. Pamietam, ze jak spojrzalam na zegarek, byla 4:07 a pozniej juz usnelam na dobre.

7:20 (Nie wazne jest to, ze za 10 minut zaczynam lekcje) Wchodzi Ellen z mina kanibala i mowi
mi, ze musze sie pospieszyc, bo dzien wczesniej nie bylam w szkole (bo bylam w Cascavel na
Policji Federalnej) i ze nie ma mozliwosci zostania w domu. Ja nawet nie wiedzialm o co jej
chodzi bo bylam zaspana nieziemsko. Pokiwalam glowa (jak zawsze) i polozylam glowe,
oczywiscie (jak zwykle w takich sytuacjach) wypowiedzialam swoj standardowy tekst:
,,Jeszcze piec minut" I polozylam glowke na podusie. Ja nie wiem, czy ona mnie zrozumiala?
7:25 Wyglada na to ze tak, bo piec minut pozniej zjawila sie z mina glodnego kanibala.
7:26 Wchodze do lazienki. Mam pewnosc. Wczoraj w nocy nie tylko w drzewo piorun przywalil.
(Zaczynam wiezyc, czlowiek pochodzi od malpy)
7:40 Udalo sie!! Przypominam czlowieka!! Wychodze z lazienki jak Monk, zeby przypadkiem nikt
mnie nie zobaczyl, bo przeciez juz 10 minut w szkole siedze.
7:41 I identycznie jak Monk robie zament kolo siebie (Marlene umyla podloge, ja sie poslizgnelam
i wpadlam w metalowa szafke z dokumentami, na bank mnie nikt nie usluszal ;/) Wchodzi
Ellen, zaoferowala mi swoja pomoc. Podwiezie mnie do szkoly.
7:50 Hurrrra! Jestem w szkole. Tylko czekam pol godziny na zimnie, ale juz sie przyzwyczailam
;P (Tutaj kiedy spoznisz sie na lekcje, musisz pokazac Kalendarz Ucznia, gdzie ,,wozna"
podstempluje, ze wpuszcza sie na teren szkoly, z dokladna godzina itp. Ty wypisujesz swoje
dane, numer telefonu, klase, adres oraz godzine. A pozniej czekasz na dworzu, w miejscu
gdzie spotykamy sie na lunchu, do nastepnej lekcji.
8:20 Wchodze do klasy. Jestem pewna! Teoria Darwina, to czysta prawda! Ciekawe ilu ludzi z
mojej klasy nie spalo w nocy, wyglada na to ze zdecydowana wiekszosc! :)




Teraz na powazne: Byla ogromna burza. Stan Santa Catarina (czy jakos tak) wtglada jak ostatnia ruina. Meksyk tonie, wody maja po kolana, albo i wyzej. São Paulo demolka. No i najwazniejsze: Paraná, katastrofa, co prawda nie odnieslismy takich wielkich szkod jak Santa Catarina, ale nie wyglada to dobrze. Marechal tonie w galeziach itp. Najbardziej przerazil mnie widok samochodu z wielka, ogromna galezia w przedniej szybie, a raczej resztkach szyby. W zyciu nie widzialam czegos takiego w Polsce! I nie chce juz takich rzeczy widziec i przezywac. U nas na podworku, polamane galezie itp. Zlamany smietnik (tak, zlamany) a dokladniej, zlamana jest nozka metalowa. Jak bede miala chwilke czasu, to pstrykne fotke i Wam pokaze, jak tu smietniki wygladaja.

Schorowana Angelika ;P

piątek, 4 września 2009

04.09.2009 ;)



Swieto Narodowe w Brazylii, tutaj zdjecie z Rotary Club. Drugie zdjecie, to Andrea (kolezanka), Ellen (host siostra) + Polônia na party :)

Bom Dia!


RC Marechal Cândido Rondon - Guaraní :

Jak juz wczesniej pisalam, to naprawde bardzo sympatyczni ludzie. Wczoraj mialam okazje zaobserwowac, jakimi patriotami sa Brazylijczycy. Teraz w Brazylii obchodzili Swieto Narodowe i bardzo podobal mi sie ten ,,obrzed".
Haha! W Clubie jest mezczyzna, ktory nie po angielsku gada tak jak ja po portugalsku, a mimo wszystko sie rozumiemy. On gada do mnie po prortugalsku, a ja do niego po angielsku i naprawde sie rozumiemy. Nie do wiary! To jest bardzo zabawne :)
Prezydent Clubu Marechal Cândido Rondon - Guaraní jest bardzo zadowolony z tego, ze przychodze na wszystki spotkania do Rotary, bo niektorzy czlonkowie w ogole sie nie stawiaja, a ja nie jestem zobowiazana, a i tak jestem. Ciesze sie, ze ktos tak fajnie to odbiera. ( I to nie ,,ktos" tylko Prezydent Clubu i jego czlonkowie rowniez ;))

Szkola:
jest oki. Gwiadorowanie powoli mija. I dobrze. Lepiej dla mnie i dla wszystkich innych uczniow jak powoli zapominaja o tym, ze jestem nowa i ,,inna" ( nie ukrywajmy tego) wyrozniam sie i to pod kazdym wzgledem. Zaczynajac od tego, ze nie znam jezyka, poprzez kulture, zwyczaje oraz akcent, konczac na tym, ze mam wiecej luzu w szkole. Zaczyna mnie denerwowac to, ze ludzie w szkole boja sie ze mna rozmawiac, a to dlatego, ze nie znaja angielskiego i mysla, ze skoro ja na codzien posluguje sie tu tylko tym jezykiem to gadam jak Amerykanka badz Angielka, co jest absolutna bzdura, bo moj angielski teraz przechodzi faze ,,umierania".
Mam fajne kolezanki. Zaproponowaly pomoc w uczeniu sie jezyka, nie tylko w szkole, ale i po! A Yasmin (rowiesniczka) uczy mnie grac na gitarze.

Kilka slow o moim stanie emocjonalnym ;)
Jest ciezko. Jest bardzo ciezko, bo wiem, ze jestem tu kompletnie sama. W momencie kiedy nie rozumiem portugalskiego czy czasem angielskiego nie moge rozmawiac po polsku, nie ma mnie kto pocieszyc (wlasnie rozmowa), tesknie za rodzina, krajem, znajomymi, przyjaciolmi, zwierzetami i nawet za glupim korkiem na ul. Pabianickiej. Brakuje mi wszystkiego czego mialam pod dostatkiem. I jedego jestem pewna, ze przyslowie ,,CUDZE CHWALICIE, SWOJEGO NIE ZNACIE" nie zostalo wyssane z palca. Nie to, zeby mi sie tu nie podobalo, czy zebym narzekala, ze jakies katastrofy sie tu dzieja, ale kto jest na wymianie i zatesknil juz za wszystkimi, codziennymi rzeczami, nawet tak banalnymi jak obejrzenie polskiego filmu, wie o czym mowie. Nie bede opowiadala bzdur pt: jest bosko, nie tesknie i nie wracam, bo strasznie tesknie i wroce na pewno, ale nie zmiena to faktu ze tu powroce. Dopiero jak ktos jest daleko, albo nie ma go w ogole rozumiemy co jest wazne. Ja tez juz rozumiem!
Ciao!

wtorek, 1 września 2009

Bomba! ;)


Szkolnie! Jest bosko. Tu zdjecie wykonane w ogodzie u Isy. Jak na studentki Colégio Ewangéliko przystalo, w mundurkach oczywiscie ;P

Teraz pisze troszke rzadziej, bo poznalam nowych ludzi chodze na spotkania, party, kawy, herbaty i ciateczka, ale nie zapominam o Was i caly czas sie odzywam :)

Padla propozycja zmiany klasy na 2ºA, bo podobno tam lçudzie lepiej gadaja po angielsku, wiec stwierdzialm, ze troszke sie tam pokrece i sprawdze, czy rzeczywiscie tak jest. Kicha. Pâmela (dzieczyna, ktora za chwilke jedzie do Meksyku na wymiane) nie umie wykrztusic slowa po angielsku. Co prawda sa w tej klasie uczniowie z ktorymi moge sie dogadac, ale mozemy sie spotykac po szkole ;)
O! Juz wiem dlaczego przedzial wiekowy w mojej klasie jest taki ,,rozwlekly". Wiec tak 2º jest przypisana tylko i wylacznie dla 15 i 16 latkow, Yasmina jest w tej klasie dlatego, ze powtarzala klase, a ja dlatego, ze gdybym poszla do 3º od lutego musialabym isc znow do klasy 3º (bo u nich po 3º gimnazjum idzie sie na uniwersytet, a ja nie moge i nie chce na razie tak wysoko celowac :P), a tak to skoncze tu klase 2º i razem z ,,rowiesnikami" (hihi) przejde oczko wyzej :)
Ostatnio chodze jakby mnie ktos do pralki wrzucil i ze trzy razy odwirowal, tylko bym spala i spala i spala...
Wow! Jestem Specjalista Od Jezykow Obcych!
Poszlam sobie ostatnio do sklepu, kupilam co chcialam podziekowalam, zaplacilam i wyszlam. Bez tlumacza! Bez rozmowek! Bez translatora! Tak wiem, jestem zdolna nie musicie tego pisac w komentarzach :P
Napisalabym w sumie cos ciekawego, ale jestem strasznie zmeczona, bo jestem po spotkaniu klasowym i strasznie sie nameczylam sluchajac tego ich ,,chinskiego"..
U mnie jest dopiero 19:30 ale lece spac.
Beijo Amigos!

środa, 26 sierpnia 2009

Smile! ~fotki~ :)







To dzien po przyjezdzie. Tutaj z siostra Ellen. No ja wiem, slabo przy niej wypadlam, ale co z robic xD

A drugie zdjecie, to moi rodzice. Host rodzice, oczywiscie! :) Mai Idette i Pai Harraldo :)
No i jeszcze moj new brother - Allan. To jest krejzol dopiero :) Ja wysiadam :P

środa, 19 sierpnia 2009

Damy rade, nie? :)

Wiec tak. Wszystko pieknie ladnie tylko interner dziala tak jakby chcial, a nie mogl. Nikt nie wie, co sie z nim dzieje.. Masakra ;(

Wkurza mnie to, bo kiedy rozmawiam przez gg albo skype on nieoczekiwanie siada..

Wczoraj zlapalam takiego dola, ze glowa mnie do tej pory od placzu lekko cmi.

Wiec tak:

Ja jestem gadula nie z tej ziemi. Wolalabym sie urodzic bez rak niz bez jezyka. Ale tutaj já sobie moge pogadac sama do siebie przy dobrych wiatrach. (Bo jak ktos uslyszy, zé gadam sama do siebie to juz mam deportacje, bo pomysla, zé wariata przyjeli :P)

No ale wracajac do sedna:

Hahaha, hihihi wszyscy sie smieja, a já siedze jak ten cielok przy tym stole, jakby mi za chwilke leb mieli odciac. Co jakis czas zerkam na moja nowa rodzine i po prostu nie wierze! Dalej sobie gadaja po portugalsku, zadowoleni z zycia, cos tam jedza i ogladaja telewizje (no nie zgadniecie w jakim jezyku!) No i já tak siedze, mina juz mi na maxa zrzedla, ale to nic wsuwam dalej. I wlasnie w tym momencie odwraca sie Allan i pyta:

-,,You understand?``

Na to ja, oczywiscie po polsku:

-,,Oczywiscie! Jasne, ze rozumiem. No nie patrz na mnie jak na ostatnia idiotke! Przeciez rozumiem wszystko. W koncu jestem Brazylijka, a portugalski mam w jednym palcu. To takie oczywiste przeciez. Nie przeszkadzajcie sobie i gadajcie dalej. Za jakis rok czasu wlacze sie do rozmowy i sobie pogadamy. No co tak patrzysz jakbym nie wiem, w jakim jezyku gadala? You understand?``

-,,No”

- ,,Allan no co Ty! Przeciez to jest takie banalne! Nie rozumiesz polskiego? Daj spooj, nie wyglupiaj sie!”

- ,,You are ok?”

- ,,Ok. Wy se gadajcie po portugalsku, ja sobie pogadam po polsku I za rok spotkamy sie w Restauracia Delicia, oki?” – Usmiech z twarzy mi nie schodzi-

- ,,We tolking about... (blebleble)”

Wytlumaczyl mi o czym gadali i z czego sie smiali. Dokonczylismy kolacje i poszlam do siebie. I w tym momencie uswiadomilam sobie, zé jestem tu kompletnie sama, nikt mnie tu nie rozumie, ja nie rozumiem ich i ogolnie rzecz ujmujac : KATASTROFA

Ryczalam tak dlugo, zé zé zmeczenia usnelam. Obudzialm sie rano w ciuchach na lozku, w takiej samej pozycji, w jakiej sie polozylam na poczatku...

Ale w koncu baba jestem, to wytrzymam! Nie ja pierwsza I na pewno nie ostatnia jetsem na takiej wymianie i w takiej sytuacji...

Do napisania! J

P.S dzisiaj mialam wolne od szkoly, bo moja klasa pisze jakis tam test, a já nic nie kumam i mialam przyzwolenie wyjscia. A mi dwa razy takich rzeczy powtarzac nie trzeba xDD

wtorek, 18 sierpnia 2009

:)

Oi!

Juz po szkole, bo ostatnia lekcja to EDUCAÇÃO FISICA (na nasze wf :P) a ja nie moge cwiczyc ze wzgledu na kolano. Dzisiaj musze jeszcze wrocic do szkoly, bo mamy fizyke i filozofie o 13.30 – 15.00. Tylko nwe wtorki tak jest :P

Super! Moje kolezanki z klasy ucza mnie portugalskiego a dzisiaj nawet pracowalam na matematyce! Bo umiem liczyc az do 10 :P

Dostalam dzisiaj ksiazke i kalendarz, tak jak kazdy uczen. Dzisiaj jeszcze jedziemy po mundurek. Tutaj mundurek to czarne dresy z logo szkoly i biala, badz czarna bluza zakladana przez glowe, takze z logo Martin Luther. Jak narazie dalej robie za glowna atrakcje, ale mi to nie przeszkadza, wrecz przeciwnie.

Kolezanki na przerwie na RECREIO spytaly, czy mam w Polsce chlopaka. A jak im powiedzialam, ze ,,tak” mam, to zrobilam taka furore ze WOW! :P

Normalnie jak gwiazda :P Szkoda tylko, ze kiedy powiedzialam ,,Si” chlopcy z naszej klasy sobie poszli.. :(

O! Sluchajcie. Jestem sobie u siebie w pokoju, czytam sobie biografie mojego meza, a tu nagle cos mi mignelo przed oczyma. Wiec podnosze glowe i rozgladam si eco to by moglo byc. Oczywiscie Angelika z Konskim wzrokiem nie widziala nic, wiec dalej zaczela czytac ksiazke. A tu nagle jak mi na plecy nie spadla jaszczurka dlugosci dlugopisu! Zrobilam taki raban (jak to já potrafie, kiedy widze: pajaka, robaka, mrowke a juz na pewno jaszczurke!) przyszedl Allan i zabral to obrzydliwe cós i powiedzial, zebym sie nie bala, bo to nie ma zebow i ze jest bardzo pozyteczne bo zjada insekty. Ta jaszczurka tez ladnie slepa musi byc! Czy ja jej przypominam insekta, zo po mnie lazi?? :P

Dzisiaj jemy w restauracji. Dlatego ide sie szybko ogarnac troszke, bo wygladam jak kobietozaurus!

Ciao!

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Gwiazda?

To moze dziwnie zabrzmiec, ale wlasnie tak sie czuje. Ludzie w Marechal Candido Rondon podchodza, dotykaja moich wlosow, brwi i zawsze komentuja:,, You not look like a Polish Girl``.
Wiecie dlaczego? Bo W Brazylii mysla, ze jak sie mieszka w Polsce, to ma sie blond wlosy, jest sie bialym jak snieg i nie ma sie brwi.
Niespodzianka!
Natomiast, zanim ja przyjechalam do Brazylii utarlam sobie stereotyp: ,, Bardzo opaleni ludzie, czarne wlosy, dreadlocki na glowie, wielkie pajaki i malpy na ulicach.`` Otoz nie. Ludzie tutaj sa bladzi (np. ja jestem bardziej opalona niz Allan, ktory mieszka tu na codzien :P), maja jasne wlosy i niebieskie oczy. Oczywiscie sa tez mulaci, czy murzyni, ale to zdeeecydowana mniejszoc.
Niespodzianka!


A tak jeszcze ni z gruchy ni z pietruchy wtrace, ze nie dopadl mnie JetLeg. Zyje, jak tubylcy i nie odczuwam zmiany strefy czasowej. Very good!

Niom.. Szkola nie gryzie :P

I pierwszy dzien szkoly mam za soba. A szkoda! Bo zostalam swietnie przyjeta. Najgorsza byla pierwsza lekcja, ale moze lepiej zaczne od poczatku...

06:30 do pokoju wchodzi Idette (moja host mama) i uswiadamia mnie, ze juz 6:30 :)
Oczywiscie Angelika zjadla wszystkie rozumy i stwierdzila, ze wyrobi sie na ta osma
i polozylam sie dalej spac...
07:30 ,,puk,puk! Angelika wake up! Is 7 o´clock´´ Tym razem to Allan. Kiedy uslyszalam jego
glos i spojrzalam na zegarek omal zawalu nie dostalam. W trybie ekspresowym pobieglam
wziac prysznic i ,,na szybko`` cos zjesc.
08:00 ,,You are ready?´´ - ,, One minute, ok?´´ I tak przez 10 minut. Nie wazne, ze na osma
mialam byc w szkole. Perfect!
08:30 Wchodzi gwiazda. Wszyscy zasuwaja w mundurkach, Angelika w dzinsach i koszulce.
Wszyscy maja zeszyty, ksiazki, piorniki badz co kolwiek inneo, Angelika nie ma nic. Juz na
dzien dobry czulam sie jak w ZOO. Tylko, ze to ja odgrywalam role zwierzatka. Bo wszycy
na mnie patrzyli i szeptali cos po portugalsku. ,,No to cudownie! Za chwile Allan mnie
opusci i zostane zjedzona!`` Pomyslalam w pierwszej chwili.


I jak zwykle sie pomylilam. Pierwsza lekcja to byla masakra. Posadzili mnie kolo dziewczyny, ktora zna angielski (tak jak ja, albo i jeszcze gorzej :P) Ona tam czasem na mnie zerknela i na tym koniec. Przez cala godzine ludzie patrzyli na mnie i szeptali cos. Cala godzine! Ale pod sam koniec lekcji, ta sama naburmuszona nastolatka siedfzaca obok mnie, okazala sie przesympatyczna dziewczyna, ktora jako jedna z nielicznych w tym gronie ,,rozmawia`` po angielsku. Trzy minuty pozniej, pol klasy usiadlo kolo mnie, uczac mnie portugalskiego. Wiecie: olowek, gumka, dlugopis, wlosy, nos itp... Pozniej przerwa (Nie wiem jak w innych szkolach, ale tu przerwa oznacza zmiane nauczyciela i to wszystko). Wszedl kolejny nauczyciel. ,,Bom Vinda!´´ [pol. Witamy] Na co Angelika: Ciao! [do widzenia!] (zestresowalam sie, i sie pomylilam, kazdemu sie zdarza ;P Cala klasa w smiech, a ja razem z nimi ;D Pozniej bylo juz tylko lepiej. Kiedy przyszla przerwa na lunch, dziewczyny z klasy pomogly mi kupic sok i cos tam do jedzenia, bo ja jeszcze nie umiem tutaj zakupow zrobic. W koncu jestem tu dopiero 4 dzien! :) Pozniej zaprowadzily mnie to toalety i wytlumaczyly gdzie, co i jak (Thank you!). Natepnie koniec lekcji. Tutaj lekcje zaczynaja sie o 7:30 a koncza o 11:55 i to wszystko. Znaczy sa jeszcze jakies dodatkowe, nieobowiazkowe zajecia, ale po co mam na nie chodzic, skoro na razie nic nie rozumiem? :P Dziewczyny spytaly czy mam czas po szkole. I jestesmy umowinone na soczek :))

O! Dodam jeszcze, ze jestem jedna z najstrszych dziewczyn w klasie. Jest jeszce jedna 17-latka - Jasmina. A tak to: same 15 i 16-latki. Jak oni nabor robia to ja za Chiny Wam nie powiem :P

Dobra musze leciec, bo u nas teraz jest 13:55 a za godzine idziemy na ,,miasto``

Ciao!

piątek, 14 sierpnia 2009

Eustou no Brasil!

Okej, okej :) Tak! Jestem w Brazylii, jeszcze w to nie wierze, ale coz..

Podroz: Bez wiekszych problemow, a tak bardzo sie balam.. W pewnym momencie opanowal mnie konkretny chillout i poszlo jak z platka :)

Bagaz: Wiedzialam, ze nie potrafie sie spakowac! Moze gdybym nalezala do ZHP byloby inaczej? :P Niestety, spakowalam sie masakrycznie zle. Bo tu wcale nie jest tak very hot! Jak bylam w Sao Paulo, zmarzlam niemilosiernie, mimo, ze bylam ubrana w dzinsy i bluzke z dlugim rekawem. Natomiast na lotnisku docelowym Foz do Iguassu okazalo sie ze jest goraco jak na patelni, na co Allan (moj host brother) rzekl: ,,In Poland is summer, but in the Brasil now is winter.´´ Dobre sobie :P Zapomialam tez zabrac przykladowych pytan do mojej rodziny, na szczescie dalismy rade bez tej kartki.. :)

Rodzina: Moja rodzina jest super! Przyjeli mnie tak, jakby znali mnie od lat! Dogadujemy sie swietnie, mimo, ze ja nie znam portugalskiego, oni nie znaja polskiego, a po angielsku gada tylko Allan i troszeczke Ellen. Ale chyba u Brazylijczykow to normalne, poniewaz przyjaciolka Ellen (mojej host sister) rzucila sie na mnie z buziakami i usciskami jakby sie co najmnmiej zakochala :P

Szkola: Do szkoly ide juz w poniedzialek, ale no stres! Wiem, ze czekaja tam na mnie, bo Marechal Candido Rondon to niewielka miejscowosc i wszyscy wiedza ze przyjezdza ciacho z Polski :)) Najgorsze to to, ze lekcje tu zaczynaja sie o 7:30.. :(

Jezyk: Nie znam portugalskiego jeszcze, ale slowo daje, ze jestem tu dopiero 2 dzien i naprawde swietnie mi idzie.. Portugalski jest strasznie latwym jezykiem.. Do momentu kiedy siedzialam w Polsce, myslam, ze nie umiem gadac po angieslku, a jak jestem tutaj, jestem zmuszona do tego, zeby mowic po angielsku, bo polskiego nikt tu nie rozumie. Ale to dobrze!!! Bo naucze sie biegle jezyka portugalskiego i podskocze o poziom z anglikiem :) Podoba mi sie to, ze jak mowie cos po portugalsku i mi nie wyjdzie, to nikt sie ze mnie nie smieje, tylko ladnie mnie poprawiaja i tlumacza na czym polega moj blad. Ja natomiast ucze Allana polskiego. Jest zdolnym uczniem :)

Tesknota za krajem: i nie tylko.. Ja jeszcze do tej poty nie wieze, ze jestem juz 11 tysiecy dalej niz moi bliscy. Ja wiem, ze glupio to brzmi, ale tak wlasnie jest... Nie to, zebym byla jakas znieczulica i w ogole, ale jeszcze tak na prawde nie poczualm tego. Nie wyciagam na razie albumu ze zdjeciami siostr, braci i rodzicow (buziaki dla Was! Kocham Was wszyskich!) bo wiem, ze wtedy zaczne plakac i sie zdoluje.

Jutro prowadze taka mini prezentacje o mojej rodzinie, moim zyciu, ktora przygotowalam dla mojej rodziny.

Jestem juz po pierwszym spotkani w RC Marechal Candido Rondon. Bardzo sympatyczni ludzie! Spotkania wygladaja troszke inaczej niz w RC 4 Kultury, ale o tym pozniej.. Zapowiedzialam juz swoja prezentacje, ale troszke ich zawiodlam, mowiac, ze jest ona w jezyku angielskim :P (bedzie dobrze)


Saudacoes

niedziela, 9 sierpnia 2009

PODZIĘKOWANIA!

Ogromne, serdeczne i najszczersze podziękowania dla:
WITKA I MAGDALENY MADEJ za ogromne zasoby cierpliwości, poświęcony czas, długie wieczory spędzone nad dokumentami, opiekę i troskę.
ROTARY CLUBU - ŁÓDŹ 4 KULTURY za możliwość zrealizowania swoich marzeń ( i pomoc w sprawach finansowych związanych z wyjazdem), przesympatyczne towarzystwo na spotkaniach
RC
RENATY RÓŻYCKIEJ (i rodzinie) za propozycję wyjazdu, spotkania w Rotary, poświęcony czas, upominki oraz uśmiech na twarzy :)
KONRADOWI JĘCKOWI za doskonałą organizacje biletu lotniczego, tudzież spraw z nim związanych.
MARKOWI LIPIŃSKIEMU za wprowadzenie w świat Prezentacji i innych ciekawych wskazówek na przyszłość.
RENACIE PANKOWSKIEJ za organizację pikniku, poświęcony czas i pozytywne nastawienie.
ANI MADEJ za ogromna pomoc w pisaniu prezentacji! Brawo!
DOMINICE I KRZYKOWI WILZAK za wsparcie, pomoc, zorganizowanie czasu, wprowadzenie w swiat ,,geats-ow, terminali, odpraw´´itp.
PRZYJACIOLOM, ZNAJOMYM, KOLEGOM za slowa otuchy i pomoc uporzadkowaniu mysli..



DZIEKUJE WSZYSTKIM, KTORZY MIELI SWOJ CZYNNY WKLAD W ORGANIZACJE TEGO WYJAZDU. WSZYSCY KTORYCH W JAKIS MNIEJSZY, LUB WIEKSZY SPOSOB POMAGALI, LUB POMAGAJA DO TEJ PORY!
OBRIGADO AMIGOS!!!

Załamana..

Kurczę1 Za moment wylatuję z Polski na rok, a jestem w trakcie pakowania i cholera jasna! Nie mam zielonego pojęcia, co zabrać na tak długi okres czasu.. Koncepcje zmieniają sie co minutę..
Mam do zabrania 2 x 23 kg oraz 1 x 8 kg bagaz podręczny (i cholera wie, co mam do niego wsadzić!)

Pewnie okaże się, że połowa bardzo waznych rzeczy, spokojnie spoczywa w moim pokoju, wPolsce... Masakra ;/

sobota, 8 sierpnia 2009

Jeszcze tylko kilka dni...

Dokładnie za 5 dni obudzę się w innym kraju, na innym kontynencie, w innym domu, w innym pokoju i w innym łóżku. Jak codzień wezmę prysznic i zjem śniadanie, ale juz nie bezstresowo, bo za chwilkę usiądę do stołu z nowo poznaną rodziną rotariańską. Za chwilę zacznę rozmowę w innym języku, co jest cholernie trudne.

Za kilka dni rozpocznę największą przygodę swojego życia. Poznam inny świat, zabraknie mi tego, czego miałam pod dostatkiem (sióstr, rodzeństwa, Łodzi, domu..). Poznam siebie na nowo, bo odkryję to co we mnie tak naprawdę drzemie. Odkryję uroki świata, ale i mej ojczyzny, zaobserwuję czego tak na prawdę nigdy nie zmieniłabym w POlsce...

Idę pakować manatki.. Ludzie mówią, żebym nie brała za dużo ubrań, bo przez rok na bank zmieni mie się styl ubierania itp. Nie wiem, co tak na prawdę mam zapakować, bo w końcu to nie wyprawa w Tatry na dwa tygodnie, tylko podróż do krainy marzeń....