środa, 26 sierpnia 2009

Smile! ~fotki~ :)







To dzien po przyjezdzie. Tutaj z siostra Ellen. No ja wiem, slabo przy niej wypadlam, ale co z robic xD

A drugie zdjecie, to moi rodzice. Host rodzice, oczywiscie! :) Mai Idette i Pai Harraldo :)
No i jeszcze moj new brother - Allan. To jest krejzol dopiero :) Ja wysiadam :P

środa, 19 sierpnia 2009

Damy rade, nie? :)

Wiec tak. Wszystko pieknie ladnie tylko interner dziala tak jakby chcial, a nie mogl. Nikt nie wie, co sie z nim dzieje.. Masakra ;(

Wkurza mnie to, bo kiedy rozmawiam przez gg albo skype on nieoczekiwanie siada..

Wczoraj zlapalam takiego dola, ze glowa mnie do tej pory od placzu lekko cmi.

Wiec tak:

Ja jestem gadula nie z tej ziemi. Wolalabym sie urodzic bez rak niz bez jezyka. Ale tutaj já sobie moge pogadac sama do siebie przy dobrych wiatrach. (Bo jak ktos uslyszy, zé gadam sama do siebie to juz mam deportacje, bo pomysla, zé wariata przyjeli :P)

No ale wracajac do sedna:

Hahaha, hihihi wszyscy sie smieja, a já siedze jak ten cielok przy tym stole, jakby mi za chwilke leb mieli odciac. Co jakis czas zerkam na moja nowa rodzine i po prostu nie wierze! Dalej sobie gadaja po portugalsku, zadowoleni z zycia, cos tam jedza i ogladaja telewizje (no nie zgadniecie w jakim jezyku!) No i já tak siedze, mina juz mi na maxa zrzedla, ale to nic wsuwam dalej. I wlasnie w tym momencie odwraca sie Allan i pyta:

-,,You understand?``

Na to ja, oczywiscie po polsku:

-,,Oczywiscie! Jasne, ze rozumiem. No nie patrz na mnie jak na ostatnia idiotke! Przeciez rozumiem wszystko. W koncu jestem Brazylijka, a portugalski mam w jednym palcu. To takie oczywiste przeciez. Nie przeszkadzajcie sobie i gadajcie dalej. Za jakis rok czasu wlacze sie do rozmowy i sobie pogadamy. No co tak patrzysz jakbym nie wiem, w jakim jezyku gadala? You understand?``

-,,No”

- ,,Allan no co Ty! Przeciez to jest takie banalne! Nie rozumiesz polskiego? Daj spooj, nie wyglupiaj sie!”

- ,,You are ok?”

- ,,Ok. Wy se gadajcie po portugalsku, ja sobie pogadam po polsku I za rok spotkamy sie w Restauracia Delicia, oki?” – Usmiech z twarzy mi nie schodzi-

- ,,We tolking about... (blebleble)”

Wytlumaczyl mi o czym gadali i z czego sie smiali. Dokonczylismy kolacje i poszlam do siebie. I w tym momencie uswiadomilam sobie, zé jestem tu kompletnie sama, nikt mnie tu nie rozumie, ja nie rozumiem ich i ogolnie rzecz ujmujac : KATASTROFA

Ryczalam tak dlugo, zé zé zmeczenia usnelam. Obudzialm sie rano w ciuchach na lozku, w takiej samej pozycji, w jakiej sie polozylam na poczatku...

Ale w koncu baba jestem, to wytrzymam! Nie ja pierwsza I na pewno nie ostatnia jetsem na takiej wymianie i w takiej sytuacji...

Do napisania! J

P.S dzisiaj mialam wolne od szkoly, bo moja klasa pisze jakis tam test, a já nic nie kumam i mialam przyzwolenie wyjscia. A mi dwa razy takich rzeczy powtarzac nie trzeba xDD

wtorek, 18 sierpnia 2009

:)

Oi!

Juz po szkole, bo ostatnia lekcja to EDUCAÇÃO FISICA (na nasze wf :P) a ja nie moge cwiczyc ze wzgledu na kolano. Dzisiaj musze jeszcze wrocic do szkoly, bo mamy fizyke i filozofie o 13.30 – 15.00. Tylko nwe wtorki tak jest :P

Super! Moje kolezanki z klasy ucza mnie portugalskiego a dzisiaj nawet pracowalam na matematyce! Bo umiem liczyc az do 10 :P

Dostalam dzisiaj ksiazke i kalendarz, tak jak kazdy uczen. Dzisiaj jeszcze jedziemy po mundurek. Tutaj mundurek to czarne dresy z logo szkoly i biala, badz czarna bluza zakladana przez glowe, takze z logo Martin Luther. Jak narazie dalej robie za glowna atrakcje, ale mi to nie przeszkadza, wrecz przeciwnie.

Kolezanki na przerwie na RECREIO spytaly, czy mam w Polsce chlopaka. A jak im powiedzialam, ze ,,tak” mam, to zrobilam taka furore ze WOW! :P

Normalnie jak gwiazda :P Szkoda tylko, ze kiedy powiedzialam ,,Si” chlopcy z naszej klasy sobie poszli.. :(

O! Sluchajcie. Jestem sobie u siebie w pokoju, czytam sobie biografie mojego meza, a tu nagle cos mi mignelo przed oczyma. Wiec podnosze glowe i rozgladam si eco to by moglo byc. Oczywiscie Angelika z Konskim wzrokiem nie widziala nic, wiec dalej zaczela czytac ksiazke. A tu nagle jak mi na plecy nie spadla jaszczurka dlugosci dlugopisu! Zrobilam taki raban (jak to já potrafie, kiedy widze: pajaka, robaka, mrowke a juz na pewno jaszczurke!) przyszedl Allan i zabral to obrzydliwe cós i powiedzial, zebym sie nie bala, bo to nie ma zebow i ze jest bardzo pozyteczne bo zjada insekty. Ta jaszczurka tez ladnie slepa musi byc! Czy ja jej przypominam insekta, zo po mnie lazi?? :P

Dzisiaj jemy w restauracji. Dlatego ide sie szybko ogarnac troszke, bo wygladam jak kobietozaurus!

Ciao!

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Gwiazda?

To moze dziwnie zabrzmiec, ale wlasnie tak sie czuje. Ludzie w Marechal Candido Rondon podchodza, dotykaja moich wlosow, brwi i zawsze komentuja:,, You not look like a Polish Girl``.
Wiecie dlaczego? Bo W Brazylii mysla, ze jak sie mieszka w Polsce, to ma sie blond wlosy, jest sie bialym jak snieg i nie ma sie brwi.
Niespodzianka!
Natomiast, zanim ja przyjechalam do Brazylii utarlam sobie stereotyp: ,, Bardzo opaleni ludzie, czarne wlosy, dreadlocki na glowie, wielkie pajaki i malpy na ulicach.`` Otoz nie. Ludzie tutaj sa bladzi (np. ja jestem bardziej opalona niz Allan, ktory mieszka tu na codzien :P), maja jasne wlosy i niebieskie oczy. Oczywiscie sa tez mulaci, czy murzyni, ale to zdeeecydowana mniejszoc.
Niespodzianka!


A tak jeszcze ni z gruchy ni z pietruchy wtrace, ze nie dopadl mnie JetLeg. Zyje, jak tubylcy i nie odczuwam zmiany strefy czasowej. Very good!

Niom.. Szkola nie gryzie :P

I pierwszy dzien szkoly mam za soba. A szkoda! Bo zostalam swietnie przyjeta. Najgorsza byla pierwsza lekcja, ale moze lepiej zaczne od poczatku...

06:30 do pokoju wchodzi Idette (moja host mama) i uswiadamia mnie, ze juz 6:30 :)
Oczywiscie Angelika zjadla wszystkie rozumy i stwierdzila, ze wyrobi sie na ta osma
i polozylam sie dalej spac...
07:30 ,,puk,puk! Angelika wake up! Is 7 o´clock´´ Tym razem to Allan. Kiedy uslyszalam jego
glos i spojrzalam na zegarek omal zawalu nie dostalam. W trybie ekspresowym pobieglam
wziac prysznic i ,,na szybko`` cos zjesc.
08:00 ,,You are ready?´´ - ,, One minute, ok?´´ I tak przez 10 minut. Nie wazne, ze na osma
mialam byc w szkole. Perfect!
08:30 Wchodzi gwiazda. Wszyscy zasuwaja w mundurkach, Angelika w dzinsach i koszulce.
Wszyscy maja zeszyty, ksiazki, piorniki badz co kolwiek inneo, Angelika nie ma nic. Juz na
dzien dobry czulam sie jak w ZOO. Tylko, ze to ja odgrywalam role zwierzatka. Bo wszycy
na mnie patrzyli i szeptali cos po portugalsku. ,,No to cudownie! Za chwile Allan mnie
opusci i zostane zjedzona!`` Pomyslalam w pierwszej chwili.


I jak zwykle sie pomylilam. Pierwsza lekcja to byla masakra. Posadzili mnie kolo dziewczyny, ktora zna angielski (tak jak ja, albo i jeszcze gorzej :P) Ona tam czasem na mnie zerknela i na tym koniec. Przez cala godzine ludzie patrzyli na mnie i szeptali cos. Cala godzine! Ale pod sam koniec lekcji, ta sama naburmuszona nastolatka siedfzaca obok mnie, okazala sie przesympatyczna dziewczyna, ktora jako jedna z nielicznych w tym gronie ,,rozmawia`` po angielsku. Trzy minuty pozniej, pol klasy usiadlo kolo mnie, uczac mnie portugalskiego. Wiecie: olowek, gumka, dlugopis, wlosy, nos itp... Pozniej przerwa (Nie wiem jak w innych szkolach, ale tu przerwa oznacza zmiane nauczyciela i to wszystko). Wszedl kolejny nauczyciel. ,,Bom Vinda!´´ [pol. Witamy] Na co Angelika: Ciao! [do widzenia!] (zestresowalam sie, i sie pomylilam, kazdemu sie zdarza ;P Cala klasa w smiech, a ja razem z nimi ;D Pozniej bylo juz tylko lepiej. Kiedy przyszla przerwa na lunch, dziewczyny z klasy pomogly mi kupic sok i cos tam do jedzenia, bo ja jeszcze nie umiem tutaj zakupow zrobic. W koncu jestem tu dopiero 4 dzien! :) Pozniej zaprowadzily mnie to toalety i wytlumaczyly gdzie, co i jak (Thank you!). Natepnie koniec lekcji. Tutaj lekcje zaczynaja sie o 7:30 a koncza o 11:55 i to wszystko. Znaczy sa jeszcze jakies dodatkowe, nieobowiazkowe zajecia, ale po co mam na nie chodzic, skoro na razie nic nie rozumiem? :P Dziewczyny spytaly czy mam czas po szkole. I jestesmy umowinone na soczek :))

O! Dodam jeszcze, ze jestem jedna z najstrszych dziewczyn w klasie. Jest jeszce jedna 17-latka - Jasmina. A tak to: same 15 i 16-latki. Jak oni nabor robia to ja za Chiny Wam nie powiem :P

Dobra musze leciec, bo u nas teraz jest 13:55 a za godzine idziemy na ,,miasto``

Ciao!

piątek, 14 sierpnia 2009

Eustou no Brasil!

Okej, okej :) Tak! Jestem w Brazylii, jeszcze w to nie wierze, ale coz..

Podroz: Bez wiekszych problemow, a tak bardzo sie balam.. W pewnym momencie opanowal mnie konkretny chillout i poszlo jak z platka :)

Bagaz: Wiedzialam, ze nie potrafie sie spakowac! Moze gdybym nalezala do ZHP byloby inaczej? :P Niestety, spakowalam sie masakrycznie zle. Bo tu wcale nie jest tak very hot! Jak bylam w Sao Paulo, zmarzlam niemilosiernie, mimo, ze bylam ubrana w dzinsy i bluzke z dlugim rekawem. Natomiast na lotnisku docelowym Foz do Iguassu okazalo sie ze jest goraco jak na patelni, na co Allan (moj host brother) rzekl: ,,In Poland is summer, but in the Brasil now is winter.´´ Dobre sobie :P Zapomialam tez zabrac przykladowych pytan do mojej rodziny, na szczescie dalismy rade bez tej kartki.. :)

Rodzina: Moja rodzina jest super! Przyjeli mnie tak, jakby znali mnie od lat! Dogadujemy sie swietnie, mimo, ze ja nie znam portugalskiego, oni nie znaja polskiego, a po angielsku gada tylko Allan i troszeczke Ellen. Ale chyba u Brazylijczykow to normalne, poniewaz przyjaciolka Ellen (mojej host sister) rzucila sie na mnie z buziakami i usciskami jakby sie co najmnmiej zakochala :P

Szkola: Do szkoly ide juz w poniedzialek, ale no stres! Wiem, ze czekaja tam na mnie, bo Marechal Candido Rondon to niewielka miejscowosc i wszyscy wiedza ze przyjezdza ciacho z Polski :)) Najgorsze to to, ze lekcje tu zaczynaja sie o 7:30.. :(

Jezyk: Nie znam portugalskiego jeszcze, ale slowo daje, ze jestem tu dopiero 2 dzien i naprawde swietnie mi idzie.. Portugalski jest strasznie latwym jezykiem.. Do momentu kiedy siedzialam w Polsce, myslam, ze nie umiem gadac po angieslku, a jak jestem tutaj, jestem zmuszona do tego, zeby mowic po angielsku, bo polskiego nikt tu nie rozumie. Ale to dobrze!!! Bo naucze sie biegle jezyka portugalskiego i podskocze o poziom z anglikiem :) Podoba mi sie to, ze jak mowie cos po portugalsku i mi nie wyjdzie, to nikt sie ze mnie nie smieje, tylko ladnie mnie poprawiaja i tlumacza na czym polega moj blad. Ja natomiast ucze Allana polskiego. Jest zdolnym uczniem :)

Tesknota za krajem: i nie tylko.. Ja jeszcze do tej poty nie wieze, ze jestem juz 11 tysiecy dalej niz moi bliscy. Ja wiem, ze glupio to brzmi, ale tak wlasnie jest... Nie to, zebym byla jakas znieczulica i w ogole, ale jeszcze tak na prawde nie poczualm tego. Nie wyciagam na razie albumu ze zdjeciami siostr, braci i rodzicow (buziaki dla Was! Kocham Was wszyskich!) bo wiem, ze wtedy zaczne plakac i sie zdoluje.

Jutro prowadze taka mini prezentacje o mojej rodzinie, moim zyciu, ktora przygotowalam dla mojej rodziny.

Jestem juz po pierwszym spotkani w RC Marechal Candido Rondon. Bardzo sympatyczni ludzie! Spotkania wygladaja troszke inaczej niz w RC 4 Kultury, ale o tym pozniej.. Zapowiedzialam juz swoja prezentacje, ale troszke ich zawiodlam, mowiac, ze jest ona w jezyku angielskim :P (bedzie dobrze)


Saudacoes

niedziela, 9 sierpnia 2009

PODZIĘKOWANIA!

Ogromne, serdeczne i najszczersze podziękowania dla:
WITKA I MAGDALENY MADEJ za ogromne zasoby cierpliwości, poświęcony czas, długie wieczory spędzone nad dokumentami, opiekę i troskę.
ROTARY CLUBU - ŁÓDŹ 4 KULTURY za możliwość zrealizowania swoich marzeń ( i pomoc w sprawach finansowych związanych z wyjazdem), przesympatyczne towarzystwo na spotkaniach
RC
RENATY RÓŻYCKIEJ (i rodzinie) za propozycję wyjazdu, spotkania w Rotary, poświęcony czas, upominki oraz uśmiech na twarzy :)
KONRADOWI JĘCKOWI za doskonałą organizacje biletu lotniczego, tudzież spraw z nim związanych.
MARKOWI LIPIŃSKIEMU za wprowadzenie w świat Prezentacji i innych ciekawych wskazówek na przyszłość.
RENACIE PANKOWSKIEJ za organizację pikniku, poświęcony czas i pozytywne nastawienie.
ANI MADEJ za ogromna pomoc w pisaniu prezentacji! Brawo!
DOMINICE I KRZYKOWI WILZAK za wsparcie, pomoc, zorganizowanie czasu, wprowadzenie w swiat ,,geats-ow, terminali, odpraw´´itp.
PRZYJACIOLOM, ZNAJOMYM, KOLEGOM za slowa otuchy i pomoc uporzadkowaniu mysli..



DZIEKUJE WSZYSTKIM, KTORZY MIELI SWOJ CZYNNY WKLAD W ORGANIZACJE TEGO WYJAZDU. WSZYSCY KTORYCH W JAKIS MNIEJSZY, LUB WIEKSZY SPOSOB POMAGALI, LUB POMAGAJA DO TEJ PORY!
OBRIGADO AMIGOS!!!

Załamana..

Kurczę1 Za moment wylatuję z Polski na rok, a jestem w trakcie pakowania i cholera jasna! Nie mam zielonego pojęcia, co zabrać na tak długi okres czasu.. Koncepcje zmieniają sie co minutę..
Mam do zabrania 2 x 23 kg oraz 1 x 8 kg bagaz podręczny (i cholera wie, co mam do niego wsadzić!)

Pewnie okaże się, że połowa bardzo waznych rzeczy, spokojnie spoczywa w moim pokoju, wPolsce... Masakra ;/

sobota, 8 sierpnia 2009

Jeszcze tylko kilka dni...

Dokładnie za 5 dni obudzę się w innym kraju, na innym kontynencie, w innym domu, w innym pokoju i w innym łóżku. Jak codzień wezmę prysznic i zjem śniadanie, ale juz nie bezstresowo, bo za chwilkę usiądę do stołu z nowo poznaną rodziną rotariańską. Za chwilę zacznę rozmowę w innym języku, co jest cholernie trudne.

Za kilka dni rozpocznę największą przygodę swojego życia. Poznam inny świat, zabraknie mi tego, czego miałam pod dostatkiem (sióstr, rodzeństwa, Łodzi, domu..). Poznam siebie na nowo, bo odkryję to co we mnie tak naprawdę drzemie. Odkryję uroki świata, ale i mej ojczyzny, zaobserwuję czego tak na prawdę nigdy nie zmieniłabym w POlsce...

Idę pakować manatki.. Ludzie mówią, żebym nie brała za dużo ubrań, bo przez rok na bank zmieni mie się styl ubierania itp. Nie wiem, co tak na prawdę mam zapakować, bo w końcu to nie wyprawa w Tatry na dwa tygodnie, tylko podróż do krainy marzeń....